Najnowsze wpisy, strona 1


wrz 10 2002 ROZGWIAZDA
Komentarze: 0

Pewien nasz przyjaciel o zachodzie słońca wybrał się na swój zwyczajny spacer opustoszałym brzegiem morza. Idąc tak w zamyśleniu, spostrzegł nagle w oddali sylwetkę jakiegoś mężczyzny. Podszedłszy nieco bliżej, przekonał się, że to ktoś miejscowy, jakiś Meksykanin. Mężczyzna bezustannie schylał się, podnosił coś i ciskał do wody. Gdy nasz przyjaciel zbliżył się jeszcze bardziej, dostrzegł, że Meksykanin zbiera tak rozgwiazdy, które fale oceanu wyrzuciły na plażę. Wielce zaintrygowany podszedł do mężczyzny i powiedział:

-  Dobry wieczór, amigo. Przechodziłem właśnie tędy i zastanawiałem się, co robisz.

-  Wrzucam te rozgwiazdy z powrotem do wody. Widzi pan, mamy odpływ i wszystkie je wyniosło na brzeg. Jeśli nie wrócę ich morzu, umrą z braku tlenu.

-  Rozumiem... – odparł nasz przyjaciel – Lecz takich rozgwiazd muszą być pewnie na tej plaży tysiące i w żaden sposób nie uda ci się uratować wszystkich...Jest ich po prostu zbyt wiele. Poza tym zdajesz sobie chyba sprawę – tłumaczył – że na tym tylko wybrzeżu podobnych plaż są setki i na każdej z nich morze wyrzuciło pełno rozgwiazd. Nie sądzisz więc, przyjacielu, że to, co robisz, nie ma większego znaczenia? Meksykanin uśmiechnął się, a potem pochylił, podniósł kolejną rozgwiazdę i wrzucając ją do wody, odrzekł:

- Ma znaczenie dla tej !

czarno-na-bialym : :
wrz 09 2002 BLA BLA BLA
Komentarze: 0

Co to znaczy normalny?

Normalny czlowiek przez cale zycie nie robi tego na , co ma ochotę. Taką rozkosz sprawia mu oboziązek. Im lepiej udaje mu się nie byc sobą, tym więcej mu placą. Potem normalny czlowiek idzie na emeryturę. Ma wreszcie czas dla siebie, ale niestety siebie zapomnial.

czarno-na-bialym : :
wrz 08 2002 SZCZĘŚCIE
Komentarze: 1

Chyba byl z nią szczęśliwy - przynajmniej jak do tej pory. Liczy się tylko milość, dopóki się nie skończy, a kończy się zawsze - pomyślal Jim. Wlaśnie tak to bywa z milością. Nikt nie żyje wiecznie, nikt nie kocha wiecznie.

czarno-na-bialym : :
wrz 07 2002 PROFESJA
Komentarze: 2
 

Jestem ARCHITEKTEM: buduję solidne fundamenty i każdego roku, który spędzam w szkole, dodaje kolejne piętra mądrości i wiedzy.                                                         

Jestem RZEŹBIARZEM: kształtuję swoją moralność i filozofię życia, a moją gliną są kanony dobra i zła.

            Jestem MALARZEM: wraz z każdą nową ideą, którą wyrażam, maluje też nowy odcień w wielobarwnym świecie kolorów.

Jestem NAUKOWCEM: każdego dnia zbieram nowe dane, dokonuję ważnych obserwacji i eksperymentów z nowymi pomysłami i ideami.

Jestem ASTROLOGIEM: czytam i analizuje linie życia każdej osoby, którą spotykam.

Jestem ASTRONAUTĄ: stale badam i poszerzam swoje horyzonty.

Jestem LEKARZEM: leczę tych, którzy zwracają się do mnie po radę, i niosę witalność tym, którzy są bez życia.

Jestem PRAWNIKIEM: nie boje się stanąć wobec nieuniknionych, podstawowych praw dotyczących mnie i innych.

Jestem POLICJANTEM: zawsze dbam o dobro innych i bronię pokoju.

Jestem NAUCZYCIELEM: swoim przykładem uczę determinacji, poświęcenia i ciężkiej pracy.

Jestem MATEMATYKIEM: upewniam się, czy problemy, które przezwyciężyłem, maja właściwe rozwiązania.

Jestem DETEKTYWEM: szukam znaczenia tajemnicy życia.

Jestem SĘDZIĄ: oceniam innych tylko wtedy, gdy znam i rozumiem ich całą historię.

Jestem BANKIEREM: inni ludzie obdarzają mnie zaufaniem i tym, co dla nich jest ważne, i nigdy nie tracą.

Jestem HOKEISTĄ: unikam tych, którzy chcą mnie zablokować.

Jestem MARATOŃCZYKIEM: jestem pełen energii, zawsze idę do przodu i jestem gotowy na następne wyzwania.

Jestem ALPINISTĄ: powoli, lecz pewnie wspinam się na szczyt.

Jestem AKROBATĄ: ostrożnie kroczę po krętych ścieżkach życia, lecz zawsze bezpiecznie docieram do celu.

Jestem MILIONEREM: posiadam mnóstwo miłości, szczerości i współczucia. Moim bogactwem jest wiedza, mądrość, doświadczenie i bezcenna intuicja.

A najważniejsze – jestem SOBĄ.

 

czarno-na-bialym : :
wrz 06 2002 XXX
Komentarze: 2

Odwróciwszy  się, objęła go przepraszająco ramionami, przytulając się do jego pleców.

- Przepraszam – mruknęła i pocałowała go w szyję. Przez chwilę Robert się nie poruszył. Następnie powoli przewrócił się na plecy i objął ją, ona zaś położyła mu głowę na piersi. Poczuła jego głębokie westchnienie i dłuższy czas leżeli bez ruchu. Później przesunęła wolno ręką po jego brzuchu i delikatnie chwyciła czując, że Robert się pobudza. Po chwili podniosła się i uklęknęła nad nim, ściągając koszulę nocną przez głowę i pozwalając jej opaść na podłogę. Wtedy on podniósł ręce, jak zawsze, i położył na jej piersiach, podczas gdy ona pracowała nad sobą. Stwardniał już, więc wprowadziła go w siebie i poczuła jak drży. Żadne z nich nie wydało z siebie ani jednego dźwięku. Spojrzała przez ciemność na tego dobrego człowieka, który znał ja tak długo, i dostrzegła w jego oczach okropny, nie przysłonięty pożądaniem, niepowetowany smutek. 

czarno-na-bialym : :